Nie da się ukryć, że pracodawca staje przed trudnym zadaniem przy ocenie kandydata na dane stanowisko na podstawie jednego spotkania. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że istnieją pewne pułapki, które niejako zniekształcają obraz rekrutacji.

Prawda jest taka, że nawet pierwsze dziesięć sekund w dość dużym stopniu może rzutować na całej rozmowie kwalifikacyjnej oraz samym procesie rekrutacyjnym. Jeśli to pierwsze wrażenie było dobre, to pracodawca będzie samoistnie szukał mocnych stron kandydata. Drugim zwodniczym mechanizmem jest efekt pierwszeństwa. Wychodzi na to, że osoby, które jako pierwsze wchodzą na rozmowę kwalifikacyjną mają większe szansę na to, aby rekruter ich zapamiętał! To może być zła wiadomość dla osób, które wolą być ostatnie w kolejce.

Natomiast efekt podobieństwa może wpłynąć dwojako na pracodawcę. Sprawi, że albo od razu będzie on chciał zatrudnić kandydata, albo od razu skreśli go na starcie. Chodzi o to, że na przykład kandydat będzie mu w jakiś sposób przypominał znienawidzoną ciotkę albo ukochaną córkę. Opcje są dwie. To istna loteria. Dlatego oczywiście warto przykładać się do każdej rozmowy kwalifikacyjne, zwłaszcza jeśli zależy nam na konkretnej ofercie pracy. Jednak nie ma sensu zbytnio przejmować się porażkami na tym gruncie. Możemy być jak najlepiej przygotowani do rozmowy, mieć rewelacyjne doświadczenie oraz kompetencje, a jednak los i kwestia szczęścia zadecyduje o tym, czy dostaniemy daną pracę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *